Naleśniki, czyli najlepsza rzecz pod słońcem, bez względu na fakt czy podawane są na słodko, czy na słono. Naturalnie w moim przypadku najczęściej mowa o tych drugich i tak też jest w tym przypadku. Tuż przed rozpoczęciem smażenia, myśleliśmy wyłącznie o farszu szpinakowo-fetowym, ale skończyło się bardziej mięśnie, co naturalnie okazało się znacznie lepsze dla moich kubków smakowych. Nie mogło zabraknąć również papryki cayenne, która nadała potrawie ostry posmak.
- naleśniki: 1 jajko, woda mineralna, mąka, mleko.
- farsz: mięso mielone wołowe, szpinak rozdrobniony, papryczki cayenne, sól, pieprz, 2 cebule, 1 pomidor, szczypiorek.
- na wierzch: zółty ser.
Całość nie wymaga raczej komentarza, każdy ma sprawdzony i ulubiony przepis na naleśniki. Ja obecnie robię to po prostu na oko, jeżeli konsystencja mi się podoba to ląduje na patelni, jeżeli nie, to dolewam mleka/wody mineralnej bądź dorzucam mąki.
Z farszem również nie powinno być problemu. Na pierwszy ogień idzie naturalnie cebula oraz papryczki cayenne, po chwili mięso mielone a na samym końcu szpinak rozdrobniony, pomidor oraz szczypiorek. Nie możemy zapomnieć także o soli i pieprzu, lecz z tym drugim trzeba uważać, ze względu na ostrość dorzuconych wcześniej papryczek.