Swego czasu zagościła na blogu najlepsza możliwa wersja brukselki, czyli ta z dodatkiem boczku, cebuli oraz makaronu. Nie da się także ukryć, że taka wariacja jest jedną z najczęstszych, pomijając już nawet kwestie ostatniego wymienionego składnika. Jako, że chciałem zaszaleć, postanowiłem tym razem pokusić się o wersję z frittatą. To nie jedyna wariacja z użyciem głównego składnika – brukselki, gdyż kolejna będzie typowo sałatkowa. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Wszystko zależne jest oczywiście od wielkości patelni oraz ilości osób. W moim przypadku składniki to:
- 2 jajka, 3-4 łyżeczki śmietany 18%,
- pieprz ziołowy, koperek, szczypiorek,
- brukselka,
- seler naciowy,
- boczek,
- dodatkowo: tortilla.
Podsmażam boczek, dorzucając po czasie brukselkę. Pozbawiona wierzchnich liści, nie obgotowana wcześniej, albowiem dojdzie bez większych trudności podczas smażenia czy duszenia. Dorzucamy także drobno pokrojony seler naciowy. Po kilku minutach dorzucamy mieszankę jajeczno-koperokowo-szczypiorkową odpowiednio w dodatku przyprawioną. Rzadko solę ze względu na boczek, ale pieprzu ziołowego raczej nigdy nie żałuje. Przykrywam, zmniejszam gaz i czekam zależnie od wielkości od 10-20 minut.
W tym wypadku jadłem wprost z patelni, dorzucając jeszcze kawałki podgrzanej tortilli. Jeżeli ją pominiemy to danie te nadaje się jako pełnoprawny posiłek tłuszczowy na diecie montignaca. Oczywiście nie dla wszystkich, ze względu na ogólną niechęć do brukselki, pod jakąkolwiek postacią, lecz to chyba temat na zupełnie inny wpis.