Poniższe śniadanie zostało stworzone w tempie ekspresowym, jak praktycznie wszystko co ostatnio wrzucam na ruszt. Tym razem farsz był zdecydowanie inny niż to co zwykle mam okazję jeść. Wędzona ryba dość rzadko w moim przypadku jest podgrzewana, albowiem zanim się to stanie, jest już po prostu jedzona i to zwłaszcza, jeżeli dawno jej nie kupowałem. Jako, że poprzedniego dnia nie zjedliśmy wszystkiego była to niewątpliwie okazja do przetestowania jej w wersji na ciepło.
- 2 tortille,
- kilka kawałków wędzonego łososia (naturalnie bez skóry),
- mała cebula, pół cytryny, ząbek czosnku, papryka, pieprz ziołowy,
- 2-3 łyżeczki śmietany,
- ser camembert (u mnie naturalny, ale następnym razem zdecyduje się na ten z pieprzem).
Zaczynamy od ryby oraz sosu. Rozdrabniamy łososia, wrzucamy łyżeczki śmietany, sok z cytryny, zmiażdżony żabek czosnku oraz pokrojoną cebulę. Całość naturalnie mieszamy i pieprzymy (u mnie ziołowy). Na tortille kładziemy pokrojony w plastry ser, potem nasz farsz oraz paprykę. Zawijamy, boki do środka, górę łączymy z dołem. Kładziemy na rozgrzany opiekacz (kocham to urządzenie bardziej niż tostery czy ‚trójkątne’ sandwiche).
Ser zmieszany z wędzonym łososiem w towarzystwie cytrynowo-czosnkowego sosu śmietanowego? Niebo w gębie. Brakowało tylko natki pietruszki.