Z śniadaniami od zawsze miałem problem. Głównie dlatego, że nie lubię ich jeść, a już zwłaszcza ledwo po przebudzeniu. Stąd też pojawił się problem w momencie przejścia na dietę. Do tej pory nie jestem w stanie się do nich przyzwyczaić, ale czego człowiek nie zrobi, żeby odpowiednio wyglądać i czuć się znacznie lepiej. Poniższy zestaw to wyłącznie posiłki węglowodanowe, które jadam to na I to na II śniadanie, zależnie od dnia.
Stawiam przede wszystkim na:
- płatki górskie + mleko 0.5% (mleko podgrzewam i dorzucam płatki, nie gotuje ich),
- placuszki twarogowe (przepis pojawił się już na blogu: #8. Placuszki twarogowe z cukinią),
- makaron al dente + jogurt naturalny/owocowy + twaróg 0%,
- wasa + twaróg 0%,
- soczewica + grillowane warzywa,
Naturalnie do każdego posiłku warzywa, czasem do popicia kefir 0% w zależności co akurat przygotowałem. Oczywiście powyższe posiłki przygotowane były bez użycia tłuszczu. Wszystkie są bardzo syte, przynajmniej dla mnie, osoby, która wiele na śniadanie nie potrzebuje.
Powinienem chyba także dodać, że są to śniadania które spożywam od poniedziałku do piątku, weekend rządzi się trochę innymi prawami i mam możliwość posiedzenia w kuchni i stworzenia czegoś bardziej czasochłonnego. Najczęściej przy użyciu mąki, choć nie zawsze.