Nie da się ukryć, że automat do chleba to zło, albowiem kiedyś pizza gościła na talerzu tylko w momencie, gdy miałem ochotę na zabawę z ciastem, zaś obecnie coraz częściej. Proces w tym przypadku jest w pełni maszynowy, więc oszczędzamy czas, który można przeznaczyć na coś zupełnie innego. Przechodząc już jednak do naszego obiadu, ciasto było standardowe, takie jak w poprzednich wpisach, sos także. Jeżeli chodzi o dobór składników to postawiliśmy na pikantne chorizo, boczek, cebulę, pomarańczową paprykę oraz naturalnie żółty ser i mozzarellę. Dodatkowo na talerzu zagościła sałatka z sosem winegret.
Żeby było znacznie szybciej na patelni znalazł się wcześniej boczek, cebula oraz chorizo.
Ciasto > sos > żółty ser > boczek & cebula > chorizo > papryka, po ~8 minutach w piecu dodana została mozzarella. Kolejne 8 minut i gotowe (oczywiście moc piekarnika najwyższa z możliwych).
Po takiej rozpuście, na kolacje jogurt typu light i badyl seler naciowy to mus ;)