Pogoda w weekend dopisała. Już w sobotę mogłem swobodnie poruszać się bez kurteczki, zaś niedziela była swoistą wisienką na torcie. Nie da się ukryć, że po zimie (jaka by ona nie była) człowiek lgnie do ciepła, słońca i świeżego powietrza. Dobrze, że niektórzy mogą sobie pozwolić na udanie się na udanie na ogród działkowo-rodzinno-wypoczynkowy.
Obyło się bez szaleństw, standardowo na ruszcie pojawiły się kiełbaski (białe i śląskie), krupnioki, tosty jak i rękaw z kawałkami kurczaka. Do tego sałatki, ogórki czy keczup domowej roboty (pojawiły się na blogu w ramach akcji przetwory na zimę! ;))
Jako, że grill trochę sezonów ma już za sobą rozglądamy się obecnie za czymś nowym. Standardowo, na węgiel/brykiet, nie gaz. Naturalnie musi być duży i choć trochę mobilny, ale myślę, że uda się znaleźć coś odpowiedniego w najbliższym czasie. Toć już wkrótce na działce będziemy spędzać prawie, że każdą wolna chwilę. Jedzenie na świeżym powietrzu smakuje jakoś lepiej.