W ciągu kilku poprzednich dni trafiło w moje ręce wiele wymyślnych przepisów na burrito, zaś sporo z nich zostało odłożone, tak aby sprawdzić w najbliższym-nieokreślonym czasie. Prawda jest jednak taka, że żaden z nich nie zachwycił mnie do tego stopnia, że chciałbym je skopiować. Nie ma się jednak co dziwić, skoro szukałem czegoś najbardziej zbliżonego do oryginału, tego meksykańskiego, który przecież różni się dosyć sporo od amerykańskiego (może nie tyle co sporo, ale posiada wiele dodatkowych składników). Tak jak w przypadku hot-dogów, hamburgerów czy innych fast foodów różnorodność w podaniu burrito jest niezwykle spora. W związku z tym postanowiłem także uraczyć się chimichanga, czyli burrito smażonym w głębokim tłuszczu.  Druga wersja została także zaserwowana z guacamole, z którym również miałem nie lada problem, ze względu na różnorodność serwowania.

burrito chimichanga 29. Burrito czy Chimichanga?
Całość stworzona została z:

  • 250g mięso mielone wieprzowe,
  • kumin, pieprz ziołowy,
  • puszka ‚sałatka meksykańska’
  • 2 łyżeczki keczupu z cukinii (w moim przypadku, zastąpić można oczywiście koncentratem czy keczupem)
  • 4 tortille,
  • konserwowe papryczki Jalapeño,
  • Guacamole: 1 awokado, sok z połówki cytryny, 1 pomidor, cebula.

burrito chimichanga kolaz 29. Burrito czy Chimichanga?

 

Chyba zostanę fanem, zwłaszcza, że jak wspominałem wcześniej różnorodność podania jest niezwykle duża. Moje wersje były niezwykle pikantne, co w moim otoczeniu jest raczej ciężkie do ‚zgryzienia’, dlatego następnym razem zrezygnuje z papryczek. Oczywiście to jeszcze nie koniec z kuchnią meksykańską, albowiem za rogiem czai się śniadaniowa quesadilla.

Na koniec, trudno wybrać co tak na prawdę jest lepsze, burrito czy chimichanga. Dla mnie, pierwsze można zjeść na szybki obiad, zaś drugie podać jako pełno-prawny posiłek z użyciem noża i widelca. W smaku, korzystając przecież z tych samych składników, obie wersje potrafią zachwycić. W przypadku chimichanga wynika to z faktu, że tortilla utopiona w głębokim tłuszczu przypomina mi w smaku coś, czego nie jestem nawet w stanie określić (chrust?). Może uda się następnym razem.