Kolejny już szybki obiad w moim wykonaniu. Niestety w ciągu tygodnia człowiek nie zawsze może sobie pozwolić na eksperymenty czy tez dłuższe stanie przy garach i musi korzystać głównie z tego co znajdzie w kuchni. W moim przypadku, jest to prawie zawsze makaron. Najbardziej sycące, stworzone z kilku składników dosłownie w kilka chwil. Zwłaszcza, jeżeli korzysta się z makaronu instant, który tym razem wylądował dodatkowo na patelni i zyskał na tym bardzo dużo.
- makaron chow mein,
- brokuł (w moim przypadku mrożony),
- puszka anchois,
- cebula, czosnek,
- pieprz ziołowy,
- oliwa z oliwek.
Na oliwie z oliwek ląduje cebula, po kilku chwilach dołącza do niej czosnek. W międzyczasie zajmuje się makaronem. Traktowany jest wrzątkiem i odstawiany na kilka chwil. Na patelnie wkraczają w tym momencie anchois wraz z kilkoma kroplami zawartości puszki (zawartość konserwy to czosnek i pietruszka). Jako, że nie wyciągałem ich na deskę, porcjuje je sobie już na ogniu. Do zgranej już paczki dołącza brokuł a zaraz za nim odcedzony makaron. Energicznie mieszam, gdy widzę, że makaron jest już odpowiednio zasmażony, zdejmuje z gazu i podaję odpowiednio wcześniej pieprząc.