Śniadanie to kwestia niesłychanie istotna, przynajmniej tak się słyszy, ile w tym prawdy to ciężko powiedzieć. Jeszcze 3-4 lata temu w ogóle ich nie jadałem, przyjąć można, że za pierwszy posiłek robił mi po prostu obiad. Trochę się to zmieniło i obecnie nie wyobrażam sobie nawet wyjścia z domu bez przegryzienia czegokolwiek. Zazwyczaj jest to śniadanie na szybko, ale jeżeli jest trochę więcej czasu to staram się zrobić coś zajmującego trochę więcej. Nie da się ukryć, że do takich dań zaliczyć można frittatę. W moim przypadku zostaje ona swobodnie na bardzo małym ogniu przez dobre 10-20minut, zależnie od zawartości. Dodając do tego czas przygotowania, nie ma możliwości, aby wykonać to szybko.
Jak widać po zdjęciu, podstawa jest pięknie zarumieniona, nie ma tu mowy o spaleniu, a co za tym idzie specyficznym smaku. Przechodząc jednak do sedna:
- 2 jajka,
- 1 solidna łyżka śmietany 18%,
- przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, sos Worcestershire, koperek (szczypta, sosu ~1 łyżeczka),
- szynka, seler naciowy, kukurydza (mała ilość na małą patelnię).
W pierwszej kolejności na patelni ląduje szynka, czekam moment aż trochę się zarumieni. Zaraz po niej trafia seler naciowy i kukurydza. W międzyczasie mieszam jajka, śmietanę i przyprawy. Zalewam zawartość patelni, zmniejszam gaz na minimum, przykrywam pokrywką. Co jakiś czas zerkam, sprawdzam odchylając boki jak ma się podstawa, 10-20 minut, gotowe. Zazwyczaj dorzucam sobie pomidora a czasem psuję to wszystko keczupem bądź jakimś sosem.