Spokojnie, o blogu nie zapomniałem po prostu ostatnie dni były niesamowicie napięte, przez co człowiek nie miał czasu ani gotować, ani tym bardziej pisać. Dochodzi do tego jeszcze mój coroczny problem z gardłem, który występuje naturalnie na przełomie listopada bądź grudnia. Lewa strona gardła odmawia posłuszeństwa, przez co przełykanie staje się trudniejsze. Pewnie dlatego skusiłem się na zupę z dodatkiem pikantnego, podsmażonego chorizo. Sam wywar uzyskany za pomocą skrzydełek. Wylądowała tam także kapusta włoska, seler naciowy, fasolka szparagowa oraz marchewka, seler czy cebula.
Nie byłbym sobą, gdybym przy okazji nie dorzucił ulubionego makaronu. Całość doprawiona naturalnie za pomocą pieprzu ziołowego. Zupa sama w sobie może być uznawana za normalną, żeby nie powiedzieć niczym się nie wyróżniającą, lecz prawda jest taka, że chorizo jest tutaj niezwykle kluczowe. Podsmażone, dodaną z całą wytopioną zawartością potrafi nieziemsko zmienić smak samego wywaru. Nie da się ukryć, że lubię pikantne rzeczy, a to do takich należało. Warto także dodać, że chociaż inne dodatki nie są potrzebne, to ciekaw jestem jak sprawdziłby się imbir.